Temat gazu wiecznie żywy. Jak ma nie być, skoro wujaszek Putler postanowił odciąć Polskę od rosyjskich dostaw. To zapewne w formie kary za to, że premier Morawiecki nie chce się ugiąć i wzorem kolegów z zachodniej Europy prosić go na kolanach, by rosyjski gaz płynął nadal do Polski.
Rząd zapewnia, że mimo wielkiej obrazy Putina gazu w polskich domach nie zabraknie. Moglibyśmy mieć wątpliwości, gdybyśmy nie oglądali mediów amerykańskich. To Amerykanie najbardziej nas uspokoili, gdy ustami rzeczniczki Białego Domu zapewniono, że Polska nie zostanie z problemem gazu sama. Już wiele gazowców z amerykańskim gazem płynie do Polski, a kilka już nawet dopłynęło. Wierzymy także w Baltic Pipe, który ma być ukończony w październiku i zapewne już w listopadzie będziemy cieszyli się z norweskich dostaw. Mimo rzadkich gatunków nietoperzy, myszek, żabek i co tam było jeszcze, udaje się inwestycje prowadzić tak, aby już na jesieni przecinać wstęgi.
Nie mamy powodu nie ufać także premierowi Morawieckiemu. Dziś na Twitterze rzecznik rządu Piotr Mueller napisał: „Premier Mateusz Morawiecki wydał decyzję gwarantującą zabezpieczenie dostaw gazu do miejsc, które korzystały z dostaw od firm objętych sankcjami. Spółki skarbu państwa niezwłocznie podjęły działania w celu szybkiej realizacji tej decyzji.”
Tak zatem po lekturze amerykańskich mediów i deklaracji rzecznika rządu możemy uznać temat gazu za zamknięty. Putlerowi zaś życzymy pięknej panoramy za oknem. Za oknem z kratami.
źródło: twitter.com, cnn.com
photo: twitter.com