Straciliśmy już nadzieję, że afera wokół Tomasza Lisa się wyciszy. Niestety trwa ona jak niekończący się turecki serial. Tylko akcja jest bardziej wartka i zajmująca. Nie ukrywamy, że zamieszanie wokół Lisa, to nasza codzienna porcja ploteczek przy porannej kawie. Graficzki dzień zaczynają od „Pomponika” i tam dzisiaj dostrzegły nowe sensacyjki.
Wydawało nam się, że mobbing, który miał dotyczyć zaglądania paniom w dekolt, czy komentowania koloru ich biustonoszy, to i tak już duży kaliber. Nie docenialiśmy jednak pana Tomka. To, że za kołnierz nie wylewa mogliśmy odczuć czytając wpisy Lisa w mediach społecznościowych. Zwłaszcza na Twitterze, gdzie redaktor Tomek siedzi nieustannie, zamieszcza tweety i komentuje wpisy innych uczestników. Wrzutki pana Tomka pisane bez ładu i składu kazały nam domyślać się, że w pobliżu dziennikarza stoi szklaneczka z płynem charakteryzującym się procentami. Tweety jednak to jedno, a pisanie pikantnych sms-ów do podwładnych. Sugerować mógł ten fakt wpis Rafała Kalukina, dziennikarza „Polityki”: „To przecież oczywiste, że Lisa nie skasowali za żaden mobbing ani skargi sprzed paru lat. Z tego co wiem, wyleciał za coś znacznie gorszego. Ale nie mnie o tym gadać”. W artykule zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej”, jego autor Piotr Głuchowski napisał: „Zgadzam się z Kalukinem, że to, za co Lis faktycznie wyleciał, prędzej czy później ujrzy światło dzienne – moim zdaniem prędzej. Tym bardziej że jest to po prostu SMS (lub kilka SMS-ów) skierowany do jednej z młodych pracowniczek koncernu Ringier ASP, która postanowiła rzecz ujawnić szefom. Tę informację potwierdziłem w trzech źródłach”.
Kalukinowi i „Gazecie Wyborczej” śledczego nosa pozazdrościł także portal „Pomponik”. Ten w wyniku własnego śledztwa dotarł do innej ofiary jurnego Tomka. Niewiasta podzieliła się z portalem własną historią. „Dostawałam wiadomości późno w nocy, często po północy. Ciężko mi powiedzieć, co dokładnie w nich było, bo one zwyczajnie nie miały sensu. To były wiadomości bez kontekstu, bez składu, czasem emotki i różne znaczki…” – powiedziała „Pomponowi” ofiara Tomasza.
Akcja zatacza coraz większe kręgi, a my od dzisiaj do lektur dołączamy „Pomponika”.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com, pomponik.pl
photo: