Donald Tusk zachowuje się tak jakby na odchodne z Brukseli dostał zadanie, by polska opozycja przegrała kolejne wybory. Codziennie nawołuje do wspólnej listy opozycji używając do tego przeróżnych argumentów. Nie nauczył się nic na klęsce węgierskiej wspólnej listy opozycji. Może za wykonane zadanie bez względu na jego efekt ma obiecane kolejne stanowisko, które pozwoli mu wrócić na brukselskie salony.
Na kolejnym przystanku swojego pielgrzymowania po Polsce Tusk mówi: „Mój apel do koleżanek i kolegów z innych partii: Przestańcie siebie i innych oszukiwać. Na wspólnej liście nic nie stracicie. Co najwyżej pozycje we własnych partiach, ale jako środowiska polityczne wszyscy na tym zyskają.”. Mamy nadzieję, że gdy wygłasza takie mądrości jest w stanie wytłumaczyć wyborcom aborcji do 12 tygodnia życia, dlaczego głosując na wspólną listę opozycyjną mandat otrzyma Paweł Poncyljusz, który jest przeciwnikiem aborcji. Jak wytłumaczy pan Tusk wyborcom PSL, że na tych samych listach i być może sukcesem wyborczym znajdzie się niejaka Jachira, która w obrzydliwy sposób obraża katolików lub pan Nitras, który chce ich unicestwić.
Z równym entuzjazmem, jak my apele Tuska przyjmują inni polscy wyborcy. Pod cytowanymi słowami Tuska, zamieszczonymi na twitterowym koncie Platformy Obywatelskiej, takie mamy m.in. komentarze: „Hahaha, boli was to, że nie jesteście żadną alternatywą dla PiS i chcecie wchłonąć inne partie, jak Nowośmieszną”, „To nie apel, to rozpacz przegranego polityka”, „Nic nie stracicie ale ja i moi kumple będą rządzić. A Wam rzucę jakieś ochłapy i będzie git” itp itd.
Jedna lista – koń by się uśmiał.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo: