Musieliśmy się skarcić za brak naszego zaangażowania. Zaangażowania w śledzenie komisji senackiej do spraw Pegasusa. Jednak, gdy dzień się zaczyna i kończy od mediów społecznościowych, a i w trakcie spożywania drugiego śniadania rzuci się okiem na TT lub FB, to w zasadzie wszystko się wie. Uczestnicy portali społecznościowych śledzą i recenzują na bieżąco. Ba, są nawet tacy, którzy dyscyplinują społeczność, by ta odrzuciła obowiązki pracownicze i oddaliła się przed telewizory. Telewizory ze stacją TVN, która transmituje. Paweł Wroński z Gazety Wyborczej pisze na twitterowym koncie: „Tych, którym PiS zakazuje obserwowania senackiej komisji ds. Pegasusa informuję. Komisja jest merytoryczna i ciekawa.”. Wrońskiemu postanowił odpowiedzieć mecenas Robert Smoktunowicz. „W konkursie jak skutecznie zniechęcić sympatyków PIS do oglądania tej komisji, swoją rekomendacją wygrał Pan bezapelacyjnie..” – napisał Smoktunowicz.
Dzięki naszym „przyjaciołom” z portali społecznościowych dowiedzieć się było można, że przed komisją pojawił się Marian Banaś prezes NIK. Oczywiście jako świadek permanentnej inwigilacji jego osoby przez służby obozu rządzącego. Rozumiemy, że dla senackiej komisji Banaś, to dobra wziątka mówiąc językiem pokerzysty. Sam Banaś jest pokerzystą, bo cały czas udaje, że ma asa w rękawie, a jak wykłada okazuje się, że jest to blotka. Obóz rządzący jeszcze się na twarz pokerzysty nie nabrał, bo ona niejako wszystko zdradza. Opozycja też chyba nie traktuje Banasia poważnie. Oni też doskonale wiedzą, że Banaś pojawi się wszędzie, gdzie będzie można dokuczyć rządzącym, ale intencji czystych nie ma. Chce wyrosnąć na bohatera, tym samym ugrać nietykalność dla siebie i synalka, gdy już przestanie go chronić immunitet. Opinia publiczna już przestała się emocjonować wyskokami Banasia, nikt nie traktuje go poważnie. Opozycji jest potrzebny do takich występów, jak m.in. na komisji senackiej, bo do ich zamkniętych umysłów nie dociera fakt, że rodacy zaufania do Banasia nie mają.
Ponoć wczoraj przed komisją pojawił się główny poszkodowany, czyli senator Brejza. Widząc jego załzawione oczy nabraliśmy ochoty, by baczniej przyglądać się komisji. Będzie można poprawić sobie humor przy porannej kawie, gdy dopadnie nas nastrój Blue Monday.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo by: