Temat „kremówek”, którymi częstowani są pasażerowie pociągów IC rozpalał i rozpala umysły. Przede wszystkim lewicowych posłów, którzy łasi na darmowe słodkości ruszyli w trasę, oczywiście IC, by pokosztować ciasteczka. Przy okazji rozważali, czy „kremówka” nie jest oszustwem, bo przypomina „napoleonkę”. Nie zabrakło selfiaczków z ciasteczkiem a jakże. Według Pauliny Matysiak „kremówka” w pociągu to agitacja, a według posła Adriana Zandberga ciastko nie było świeże. Można zatem śmiało stwierdzić, że kremówka zdominowała lewicowe umysły w ostatnich dniach.
Oczywiście nie tylko posłowie Lewicy pastwią się nad biedną „kremówką”. Dziennikarz Marcin Tyc pisze „szach mat” udostępniając posta pani Joanny, która dokonała wiekopomnego odkrycia: „Odkryła to, że: 1. Kremówki nie miały na opakowaniach podanego składu, alergenów, zasad przechowywania ani terminu ważności. 2. Ciastka nie były, zgodnie z zaleceniami producenta, przechowywane w warunkach chłodniczych. 3. Pieniądze na ciastka wyłożyła fundacja, która ma z pewnością ważniejsze cele statutowe niż karmienie podróżnych pendolino. 4. Przepisy sanitarne są bezlitosne: ciastka wymagały przechowywania w chłodzie po to, aby się podróżni nie pochorowali.”. Pani Joasi i Tycowi postanowił odpowiedzieć „Człowiek bóbr”, który napisał pod postem Tyca: „Argument o braku składu jest idiotyczny. Pączki rozdawane przy okazji tłustego czwartku przez rozmaite osoby/org też nie mają składu każdego wypieku. Serio dożyliśmy czasu kiedy trzeba podawać alergeny na kremówce? Beż czytania Ci powiem, że to laktozą, gluten, jaja i ew orzechy”.
Parafrazując pewne powiedzenie: „kremówka” a sprawa polska.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo: twitter.com
