Do czego potrzebny był Tuskowi Kołodziejczak? Do tego, aby debata publiczna sięgnęła dna. To już podwójne dno, gdy Kołodziejczak gra zmarłym ojcem premiera Morawieckiego. Oczywiście nie mamy wątpliwości, że jest to kolejna bajka, która urodziła się w chorym łbie Kołodziejczaka. Najlepiej nakreślił ten fakt Rafał Ziemkiewicz na swoim internetowym koncie: „Widzę to. Umierający Kornel Morawiecki słabym głosem prosi: dzwońcie do Pierdziszewa Dolnego, tam w SKR jest taki Michał Kołodziejczak, sprowadźcie go tu szybko bo za kilka lat będzie o nim głośno i muszę go jeszcze na łożu śmierci ostrzec przed moim synem… Taaa, to ma sens”.
Ziemkiewicz ironizuje i ma to sens, bo czy można poważnie rozważać słowa Kołodziejczaka. Dzięki temu, że Tusk wciągnął to „biedne” dziecię na swoje listy w internetowej przestrzeni pojawiło się wiele filmików z jego udziałem. Im ich więcej i im więcej ich oglądamy, to nie mamy wątpliwości, że zamiast do Sejmu, Kołodziejczak powinien się udać do lekarza. Lekarza takiego specjalnego, u którego można się rozłożyć na kozetce, a leki ponoć czynią cuda.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo: