Premier Mateusz Morawiecki, to szef rządu, który sprawdza się w tych trudnych czasach. Spora część elektoratu wielkich miast pewnie się z nami nie zgodzi, ale mamy wrażenie, że tym wyborcom sama przynależność Morawieckiego do PiS przeszkadza. Nawet politykom opozycji zdarza się mówić, że kierunek obrany przez premiera w kwestii wojny na Ukrainie jest dobry. Choć czasami apele Morawieckiego do szefów rządów zachodniej Europy są mocne, to nawet na opozycji wiedzą, że jego wezwania o sankcje i broń są słuszne.
„Wojna na Ukrainie uświadamia, że historia to dobra nauczycielka, ale ma słabych uczniów. Wygląda na to, że część polityków z Europy Zachodniej zapomniała lekcję, która płynie z Monachium, z roku 1938. A przecież analogie do współczesności są tak uderzające. Polityka ustępstw, której twarzą był wówczas premier Chamberlain, już rok później skutkowała wybuchem II Wojny Światowej.” – napisał Morawiecki w artykule dla „The Economist”. Słabym uczniem jest zapewne Kanclerz Olaf Scholz, który mimo zapowiadanego zwrotu w polityce sam osobiście wykreślił z listy dostawę ciężkiej broni na Ukrainę. Także Prezydent Macron wydzwaniający do Putina nie osiągając niczego poza wynikiem wyborczym, który chyba nie może go zadowolić.
Z tej nieustępliwej narracji naszego premiera względem zachodnich kolegów możemy być dumni. Każdy kto ma wątpliwości powinien pomyśleć, czy znalazłby się wśród naszej elity politycznej ktoś, kto lepiej by sobie poradził. Czy wiarygodnie brzmiałyby apele o nieustępliwość wobec Rosji w ustach Donalda Tuska, który był uczniem Angeli Merkel, a jak zauważają nawet niemieckie media, to ona jest winna temu, co dzieje się obecnie za naszą wschodnią granicą.
Im mocniejszy głos Morawieckiego tym mocniejsza Polska.
źródło: economist.com
photo:
