Wczoraj ambasador Ukrainy w Berlinie Andrey Melnyk podzielił się z opinią publiczną informacja na temat rozmowy prezydenta ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z kanclerzem Niemiec olafem Scholtzem. „To jest jak gadanie ze ścianą. (…) Wiele krajów UE nas wspiera, spójrzcie na Polskę czy Czechy, ale z Niemiec słychać tylko: nie, nie, nein, nein!” – powiedział Zełenski swojemu dyplomacie. Podczas dzisiejszej odezwy do narody Zełensky to potwierdził. Podziękował za rozmowę z Scholtzem, Macronem, ale dodał, że nie potrzebne są mu puste obietnice.
Niemcy wyrastają na wielkiego hamulcowego sankcji wobec Rosji. Rozumiemy, że Niemcy poprzez swoich wcześniejszych włodarzy uzależnili się od ropy i gazu płynących z Niemiec, ale nie rozumiemy, że ciepła woda w kranie jest dla nich ważniejsza niż ginące na terenie Ukrainy dzieci. Długa to będzie przeprawa z naszymi zachodnimi sąsiadami zanim obudzi się w nich wszystkich sumienia. Są jednak małe promyczki. Szef CDU Friedrich Mertz opowiedział się za unieruchomieniem Nord Stream 1. Może w ślad za nim obudzą się z letargu inni niemieccy politycy, zwłaszcza Ci, którzy mają realną władzę.
Pomoc dla uchodźców też Niemcom raczej nie wychodzi. Jak donosi Cezary Gmyz, korespondent z Berlina Telewizji Polskiej: „Do Niemiec dotarło dwudziestokrotnie mniej uchodźców niż do Polski. Berliński dworzec główny jest wielkim koczowiskiem a NGO są wściekłe, że władze Berlina nic nie robią”. Największy niemiecki dziennik Bild napisał zaś: „Polska, przedstawiana ostatnio przez Berlin i Brukselę jako antyeuropejska, pomaga jak żaden inny kraj bronić wolności Unii Europejskiej”.
To taka niemiecka (nie)pomoc.