Gdybyśmy szli narracją Platformy Obywatelskiej, to starali byśmy się wmówić czytającym, że to PiS wsadził swojego szpiega do Newsweeka, aby wywołał aferę z Tomkiem L., aby odwrócić uwagę od konwencji Platformy Obywatelskiej. Prawda jest jednak brutalniejsza. Polaków nie bardzo zaintereswoało, to co Tusk miał do powiedzenia w Radomiu, a sprawa Tomasza Lisa zatacza coraz większę kręgi i mobbin bardziej zajmuje naszych rodaków.
Z wagi sytuacji zdał sobie sprawę następca Tomasza Lisa w Newsweeku, Tomasz Sekielski. We wstępniaku do najnowszego numeru tygodnika napisał: Nie będę (…) udawał, że Tomek był moim ulubionym szefem. Jego styl zarządzania redakcją opierał się raczej na używaniu kija niż marchewki. Wybuchy złości, nieustająca presja sprawiały, że nie wszyscy wytrzymywali tę swoistą tresurę”, „Ileż razy słyszałem wtedy od niego, że newsy to nie miejsce dla „grzecznych harcerek” ani „szkółka niedzielna”. W dalszej części dodał, że styl zarządzania Newsweekiem przestanie być autorytarny, co zapewne spowodowało westchnienie ulgi u niejednego dziennikarza tygodnika.
Ulgę poczuła Renata Kim, która miała wątpliwą przyjemność pracy z Lisem. Na twitterowym koncie napisała: „Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadomiła HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku.”. Niestety tuż po zamieszczeniu wpisu, wylał się na Kim przeokropny hejt, ale też wiel słów wsparcia. Wpis Renaty Kim postanowił także skomentować Tomasz Lis. Niestety nawet najtęższe głowy nie są w stanie rozkminić co autor miał na myśli. Tłumaczyć go może tylko upał i ilość zalecanych przez lekarzy płynów chłodzących, bowiem autor napisał: „Nic nr firm, ale skomentuje, Ok”. Może wśród naszych czytelników znajdzie się śmiałek, który podejmie się logicznego tłumaczenia tweeta pana Tomka?
Mobbing w Newsweeku zajmuje Polaków bardziej niż bieżąca polityka. Nie ma się jednak czemu dziwić. Na inflację wpływu raczej mieć nie będziemy z mobbingiem możemy jednak skutecznie walczyć, jak zrobili to pracownicy podlegli panu Lisowi.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo: domena publiczna