Rzeką płyną łzy po naszych redakcyjnych policzkach. Nasz ulubiony redaktor, Tomasz Lis cierpi na załamanie. Człowiek, który na swoim profilu na twitterowym koncie zamieścił mott: „Jeszcze nigdy nie wygrał ktoś, kto uwierzył w zwycięstwo” poczuł się pokonany. Nokaut jest tak bolesny, że pan redaktor sugeruje wyjazd z kraju: „Z dnia na dzień żyjemy w coraz większym wariatkowie, a rządzą nami „ najcięższe przypadki”. I powiem Wam, że zaczyna mnie to już strasznie, ale to strasznie męczyć. W minionych kilkunastu miesiącach wiele przeżyłem, ale nawet to nie przygotowało mnie na ten koszmar.”
My panu redaktorowi Lisowi się nie dziwimy. Najpierw jego kandydatka na prawdziwą prezydent, Małgorzata Kidawa-Błońska składa broń i w połowie kampanii ustępuje miejsca młodszemu koledze, Rafałowi Trzaskowskiemu. Ten jest także bliski sercu pana Tomasza i aż iskry spod palców na klawiaturze lecą obwieszczając sukces Trzaskowskiego i klapa. Po wyborach ten sam pupil zaczyna budować nowy ruch, pan Tomek już w marzeniach sennych widzi legitymację z numerem 1 i kolejna klapa bo rury pękają. Orlen kupuje Polska Press i kurczy się „ławka” redaktora, gdzie mógłby wylądować, gdy kolejny raz pracodawca podziękuje mu za współpracę. Marta Lempart, przywódczyni Strajku Kobiet ogłasza swój rząd, a tam nawet na stanowisku rzecznika nie ma Tomasza Lisa. Marszałek Grodzki straszy „zabójczymi” kopertami. Kolejny ulubieniec, Szymon Hołownia podbiera ludzi kolegom z PO i na dodatek cierpi na amnezję, że kiedyś był przeciw aborcji.
No i jak się tej depresji nie dziwić. To tylko kilka przykładów, bo wierszówki by nam zabrakło, a Naczelna za nadgorliwość nie płaci. No cóż, trudno. Będziemy musieli pogodzić się z tą stratą, wszak na portalach społecznościowych królowała będzie nadal żona pana Tomka, Hanna. Życzymy udanej podróży Panie Tomku i oferujemy darmowy aviomarin, gdyby nie miał pan w swojej apteczce.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo by: