Redaktor Lis postanowił pożalić się uczestnikom Twittera. Wszystko za sprawą postawionych mu przez prokuraturę zarzutów dotyczących reklamowania napojów alkoholowych wbrew przepisom ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Były to reklamy wódek, brandy, whisky i likierów, zamieszczanych w dodatku do tygodnika „Newsweek”, którym onegdaj kierował Tomasz Lis.
Tomasz Lis, dbający o to, by popularność jego nazwiska nie wygasła napisał na Twitterze w związku z w/w zarzutami: „W prokuraturze postawiono mi dzisiaj zupełnie absurdalny zarzut złamania ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Informuję przy okazji, że nie życzę sobie, by nazywano mnie Tomaszem L. Byłem i jestem Tomaszem Lisem.” Jak ktoś jest uczestnikiem tego portalu, to nie sposób by mu było zapomnieć nazwisko pana Tomka. On bredzi na tym portalu z częstotliwością, co 5 minut. Gdyby ktoś miał tylko Tomka Lisa w swoich obserwujących, to i tak miałby codziennie wypełnioną tablicę wypocinami pana redaktora. Ten wpis jednak usprawiedliwia kolejny, który wybrzmiał: „W związku z postawionym mi absurdalnym zarzutem i z faktem, że byłem leczony neurologicznie(4 udary), pani prokurator skierowała mnie na obowiązkowe badania psychiatryczne. Oczywiście pójdę( nie wiem czy będzie to świadczyło o zdrowiu psychicznym czy przeciwnie). Witamy w ZSRR.”. Prokuratura zrobiła to, o czym myśli każdy, kto ma swoje konto na TT i obserwuje Tomasza Lisa. Wydaje się, że nawet 4 udary nie są w stanie usprawiedliwiać tego bełkotu, który wychodzi z pod palców Tomcia.
Dobrze, że znalazł się paragraf, który przy okazji sprawdzi stan psychiczny Tomcia Lisa. Jakby tu jeszcze znaleźć taki paragraf, który zakaże mu uprawiania sztuki epistolarnej na portalu dla zdroworozsądkowych ludzi?
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo: twitter.com