To co można przeczytać w mediach społecznościowych po wczorajszym tekście Szymona Jadczaka o praktykach stosowanych przez Lisa jest zadziwiające. Grupka z tego samego kółeczka zainteresowań, bagatelizuje zarzuty wobec Lisa. Najgorsze jest to, że w tej „elitarnej” społeczności są także kobiety.
Najczęściej komentowany wpis, to zapewne ten, który zamieścił słabujący na zdrowiu, w pewnych okolicznościach, mecenas Giertych. Zapewne nadal ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości w słonecznej Italii i czekający na wygraną Tuska i wręczenie mu teki ministra sprawiedliwości. Giertych pisze na TT: „Na mnie Lis nakrzyczał podczas programu w TVP „Co z tą Polską?” Nie wiem czy to też się liczy, bo nie miałem potem ataku paniki. Ale cieszę się, jeśli mogłem pomóc”. Już dziś należy współczuć przyszłym podwładnym Giertycha, a może przestrzec tych, którzy z Giertychem chcieliby wejść kiedyś w reakcję podwładny-szef. Nie tylko my uznaliśmy wpis Giertycha za wysoce niestosowny. Marcin Dobski, dziennikarz „Salon24” napisał: „Dziwne, że nie zemdlał, jak Lis na niego nakrzyczał. Obrzydliwe. Tak się śmiać w twarz ofiarom.” Anna Maria Żukowska z Lewicy odpowiedziała Giertychowi w jego stylu: „Bardzo zabawne, hehe, pośmiejmy się z ofiar. Jeszcze coś o molestowaniu Pan dopisze, hehe, wesoło jest.”. „Kolejny żenujący przykład jak młodzież wszechpolska ciągle w Giertychu siedzi. Media zapraszając go i pytając o zdanie zrównują się do jego poziomu” – dodał Łukasz Pawłowski. Eliza Michalik stara się zawstydzić Giertycha: „Co za prymitywny, skrajnie głupi, pełen pogardy, przemocowy tekst. Niech się pan wstydzi.” Jest jednak ktoś, komu ten wpis bardzo się spodobał. Jest nim Tomasz Lis, który dał Giertychowi swojego „lajka”.
Żenujący jest wpis kobiety. Pani Monika Mesuret, była pracownica Agory, oznaczona jako bojowniczka za wolne sądy napisała na TT: „Mobbing był, jest i będzie. Szczęście ma ten, kto nigdy nie trafił na szefa sk***syna. W corpo mediach trzeba mieć charakter i twardą du*ę żeby przetrwać i robić karierę. Po przeczytaniu artykułu mam więcej pytań niż odpowiedzi. I pamiętam co WP potrafi.” Widać jej Lis w stanik nie zaglądał i jej nie obłapiał. Być może pani ta życzyłaby sobie takiej poufałości z Tomaszem Lisem. Może czerpała by przyjemność z wyzwisk kierowanych pod jej adresem, a nawet obłapiania. Pani Monika też mogła liczyć na szybką reakcję internautów. Łukasz Rogojsz, dziennikarz Interii napisał pod postem Mesuret: „Czy Pani przeczytała swój wpis przed publikacją? Dawno takich bzdur nie czytałem. I to jeszcze bardzo niebezpiecznych bzdur, bo normalizujących totalną patologię i szykanującą jej ofiary (kto chciałby się przyznać, że „nie ma charakteru i twardej dupy”?)”. Katarzyna Kotula, posłanka Lewicy: „Trzeba mieć twardą d*pę” kiedy szef Cię molestuje? Faktycznie, świetna rada.”. Krzysztof Śmiszek również poseł Lewicy dodał: „Obrzydliwy tekst…”. Podsumowaniem może być komentarz Bartosza Rydlińskiego, wykładowcy UKSW: „Tłumaczenie darwinizmu społecznego przez gwiazdę „obrony demokracji””.
Wczoraj na gorąco komentował tekst o sobie Tomasz Lis w Radio Tok FM. Na gorąco, bo jak widać na załączonym przez radio fragmencie audycji, Lis siedział na rozżarzonych węglach. Odnosząc się do zarzutów wiercił się i kręcił, mało w kosmos nie wyleciał. Najlepiej podsumowała to zjawisko Anna Maria Żukowska. Posłanka Lewicy napisała w komentarzu: „Body language Lisa w tym momencie daje bardzo do myślenia. Oraz to, że nie nazwał tekstu kłamstwem. Mówił o półprawdach i ćwierćprawdach, a więc coś jest na rzeczy.” Obrońca Lisa, redaktor Żakowski zlitował się nad kolegą i przerwał ten żałosny spektakl.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo: domena publiczna/twitter.com