Lubimy takie historyjki. Jeszcze się nowy kandydat PiS na Rzecznika Praw Obywatelskich oficjalnie nie pojawił, a już na opozycji wrzawa. Jedni przez drugich atakują. Atakują, ale nie samego wirtualnego kandydata, ale senatora Libickiego z PSL. Wszystko to za sprawą niewinnego wpisu Jacka Gądka, dziennikarza gazeta.pl. Napisał on na twitterowym koncie: „B.Wróblewski jako kandydat na RPO nie jest skazany na porażkę. Pewna szansa istnieje: 48 głosów klubu PiS + J.F. Libicki + Lidia Staroń (jest do pozyskania). PiS musi liczyć na to, że któryś z konserwatystów KO się wyłamie i wtedy Wróblewski mógłby o włos przejść.” Ci co szybko porachowali i suma z wpisu Gądka im się zgodziła, zimnym potem się zalali i szybko zaczęli wywoływać senatora Libickiego do tablicy. Jeszcze jest jakaś nadzieja, może Gądek przesadził, może pomylił mu się 10 marca z 1 kwietnia, gdy robi się różne psikusy kolegom – pomyśleli.
Przywoływanie senatora śniło będzie się im po nocach, jako największy koszmar do ewentualnego głosowania nad kandydatami na RPO w senacie. Senator Libicki bowiem jest człowiekiem śledzącym social media, prawdomównym, otwartym, szczerym i postanowił odpowiedzieć zgodnie z własnym sumieniem: „Skoro zostałem wywołany do tablicy to informuję że skłaniam się do poparcia posła Wróblewskiego. Myślę że dla wszystkich którzy mnie znają nie jest to specjalne zaskoczenie. Pozdrawiam”.
No i zaczęła się nagonka na senatora Libickiego. Jeszcze klawisze klawiatury urządzenia senatora były ciepłe po wpisie, a już Gazeta Wyborcza informuje czytelników o rozpadzie większości w senacie i liczy straty spowodowane zmniejszoną ilością wpływów z senackiej kasy na ogłoszonka i nekrologi. Dziennikarz Gazety Wyborczej, Paweł Wroński chce wpłynąć na ewentualną decyzję senatora odwołując się do prawie orwellowskich przykładów: „Panie senatorze Libicki. To „rzecz niedobra”, czyli udział w niszczeniu praworządności jest chyba dyskwalifikujący dla kogoś kto chce być Rzecznikiem Praw Obywatelskich. To jest jakby hycel został przewodniczącym Towarzystwa Ochrony Zwierząt”. Rzeczni Lewicy w województwie łódzkim i asystent posła Treli, Łukasz Kubiak wzywa wyborców senatora do odebrania mu mandatu. Joanna Senyszyn przypomina powiedzenie „stara miłość nie rdzewieje” i wytyka senatorowi jego ZCHN-owskie korzenie.
Senator Libicki z tym hejtem sobie poradzi. Nie sądzimy także, aby pod naciskiem zmienił zdanie. Jednak o co ta cała wrzawa? Zacytujmy posłankę Lewicy Annę Marię Żukowską, która pod artykułem Gazety Wyborczej studzi rozgorączkowane głowy i pisze: „Jezu, jeszcze nic się nie sypie, PiS nawet jeszcze nie zgłosił żadnej kandydatury. A jak zgłosi, to jeszcze jest Sejm (i to najwcześniej dopiero na następnym posiedzeniu, bo termin zgłoszeń upływa 19.03), i 30 dni Senat. Zdąży się wydarzyć jeszcze wiele rzeczy.”
My wynosimy naukę z tego zamieszania. Dzięki prześledzeniu wpisów senatora Libickiego dowiedzieliśmy się, że 5 marca był dzień Kołpaka – narodowej czapki kirgiskiej. A może by tak RPO zmusić do noszenia takiego nakrycia głowy? Teraz to i my zaczynamy mieć problem z senatorem Libickim.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com
photo by: