Wrócimy do tematu podsłuchów, bo to wdzięczny temat i nie tylko nas zajmuje już od dwóch dni. Niby chichy śmichy, a dziś w redakcji nie padło jeszcze ani jedno słowo, którym urażona czuć by się mogła Naczelna. Zaocznie już wydaliśmy nagrody noworoczne, zatem lepiej się kobiecie nie narażać, bo być może ona też wpadła na niecny pomysł użycia przeciw nam jakiegoś konia ze skrzydłami.
Tak, jak mało prawdopodobne wydaje się, że nasza Naczelna zrobiła nam psikus z podsłuchem, tak równie mało prawdopodobne jest to, że Romana Giertych podsłuchiwały polskie służby. Jacek Liziniewicz, dziennikarz Gazety Polskiej w programie „Jedziemy” zauważył, że w „Pegasusa Romana Giertych wierzy tak, jak w jednorożca, bo już różne rzeczy opowiadał pan Roman Giertych i przeważnie się to nie sprawdzało”. Ekspert od techniki operacyjnej, z którym rozmawiało „Do Rzeczy” powiedział: „W naszym kraju mogą działać też obce „pegasusy”, producent może wskazać jedynie rejon, w jakim jego operowały. Ich wartość polega na tym, że nie zostawiają śladu”.
Prawdziwym jest jednak twierdzenie, że służby podsłuchiwały dziennikarzy za rządów PO-PSL. Dziennikarka Newsweeka, Dominika Długosz w dniu dzisiejszym napisała na twitterowym koncie: „Byłam podsłuchiwana, ja i mój mąż, przed 2015 rokiem. Dwa lata temu prokuratura sprawę umorzyła, odwołaliśmy się i wciąż nic. Reprezentujący nas prawnicy składają zażalenie na przewlekłość postępowania, bo kompletnie nic się nie dzieje. Jakby tyle ws. „a za PO to coś tam coś tam”.
My będziemy jednak ostrożni. Do naszej Naczelnej słowa krytyki nie dotrą. Nie dotrą dopóki nie przestaniemy rechotać z kolejnej historyjki z udziałem Giertycha. A sam Giertych chyba znowu odleciał, tym razem na koniu.
Wszystko co zobaczysz na łamach www.theoniondaily.com to kłamstwo a dane często zostały zmyślone lub/i sfałszowane. Strona ma charakter satyryczny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
źródło: twitter.com, tvp.info.pl, dorzeczy.pl
photo by:
