Zrobiliśmy ściepę w redakcji i wpłaciliśmy na konto jednej z fundacji, która zbiera pieniądze na pomoc uchodźcom z Ukrainy. Kilkoro z nas zgłosiło się na stronie MSZ z chęcią przygarnięcia do domów naszych sąsiadów zza wschodniej granicy, którzy uciekają przed okrucieństwem wojny. Dwóch kolegów pojechało na granicę ze śpiworami, środkami higienicznymi i przytulankami dla ukraińskich dzieci. Wszystkiego nam jednak było mało. I nagle na TT wpis „Anonymousa”.
„Przejdź do Map Google. Odszukaj na mapie Rosję. Znajdź restaurację lub firmę i napisz recenzję. Wyjaśnij w niej, co dzieje się na Ukrainie.” – napisał Anonymous na twitterowym koncie. Od razu pomyśleliśmy, że jest to robota dla nas. Wszyscy jak jeden: dział redakcyjny, graficzki, a nawet Naczelna wybraliśmy się na penetrację knajp moskiewskich i petersburskich. W komentarzach dzieliliśmy się z rosyjskimi klientami zdjęciami ukraińskich dzieci, które śpią w schronach na podłogach. Zdjęciami zabitych i rannych. Informowaliśmy o bohaterskiej walce ukraińskich żołnierzy z rosyjskim najeźdźcą. Robiliśmy to my i nasze awatary, aby do rosyjskich głów dotarł przekaz.
Mamy satysfakcję. Dziś Światowa Organizacja Turystyki napisała, że do Rosji przyjechało ok. 10 mln Polaków i to pomimo sankcji. Odwiedzali głównie restauracje. Wśród tych turystów byliśmy i my Redakcja Cebuli. Ale nie tylko my. Internauci na TT piszą. „Przez ostatnią godzinę zabawiałam się na Google Maps zostawianiem opinii w moskiewskich restauracjach i hotelach. Nie wiem jak Wam to powiedzieć, że Ritz-Carlton mnie nie przenocuje🤦♀️Nie po tym, co napisałam o Ukrainie i Putinie.” – pisze Małgorzata. „Ja także w ciągu jednego dnia zdążyłam być i w Moskwie i St. Petersburgu. Zaliczyłam kilka knajp i to w trzech osobach” – informuje Aneta.
Naszą polską pracę pochwalił dziś też „Anonymous” zamieszczając grafikę skierowaną do dzielnych Polaków. My nią dzielimy się z Wami. Jesteśmy z siebie dumni.
